lipca 09, 2014

Ten jeden, wyjątkowy dzień...



W nocy ze snu obudziła mnie burza. Nie zwyczajna, taka jaką znam. To była burza inna niż wszystkie. Pioruny niczym szable zanurzały się w tafli morza niewidzialnie ją przecinając. Huk jaki przy tym powstawał był tak głośny, że nigdy jeszcze takiego nie słyszałam. Nie pomagało nawet zatykanie uszu. Huk i błysk niemal jednocześnie…Stałam za oknem i patrzyłam na to niezwykłe przedstawienie. Wtedy poczułam, że ten budzący się do życia dzień będzie inny niż wszystkie.


 
Burzowo, deszczowo. Na plażowanie nie ma szans, a przynajmniej tak się wydawać mogło. Szkoda siedzieć w domu i patrzeć na kapiące deszczem niebo. Plażowanie to miła część dnia na urlopie, ale czymże byłyby wakacje bez odwiedzania pięknych, okolicznych miejsc? Dla mnie – urlopem niepełnym. Zwiedzanie w deszczu? Tak, to też ma swój urok kiedy na zewnątrz 27 stopni. Tego dnia wybraliśmy się do miejsca małego i znacznie większego. Odwiedziliśmy wyspę i ląd. Na pewno o tym napiszę więcej następnym razem, pokażę zdjęcia i podzielę się z Wami pięknem widzianym oczami mojego aparatu.

Tego dnia nie spodziewałam się, że moje wakacyjne wyprawy zaowocują tak wyjątkowymi pamiątkami... Czym dla Was jest pamiątka z wakacji? Przedmiotem z miejsca, które odwiedzacie, wspomnieniem czy przykrym obowiązkiem? Czy warto kupować pamiątki z wakacji?

Jako dziecko zawsze przywoziłam pamiątki z wakacji. Czasami był to worek muszelek, piasku z plaży, piórko znalezione na chodniku w drodze na lody. Dosyć często pamiątką, którą przywoziłam z wakacji, był bilet wstępu do muzeum, z wyprawy statkiem, itp. Mój bagaż zawsze wypełniony był pamiątkami. Im byłam starsza tym pamiątki z wakacji ewaluowały. Zaczęły pojawiać się jakieś zakupione gadżety, czasami nawet super bluzka czy spodnie. Tak, taki ciuch zakupiony na wakacjach potrafił stanowić dla mnie również pamiątkę. Szczególnie wtedy, kiedy wydawałam na niego całe kieszonkowe, jakie dostawałam na wakacyjny wyjazd od rodziców. Potrafiłam sobie odmówić loda czy gofra, żeby tylko kupić bluzkę wypatrzoną na straganie. Przyszedł czas, kiedy pamiątki kupowała już nie dla siebie a dla rodziców, dla koleżanek, dla znajomych. Mnie wystarczał drobiazg. Od wielu lat z kolekcjonowania pamiątek zupełnie zrezygnowałam. Zwyczajnie ich nie kupowałam.

W tym roku zdanie zmieniłam… Przywiozę sobie pamiątkę nad pamiątkami. To coś, to nie muszelka, choć te też mnie zachwycają. To coś, to nie kupna figurka, choć lubię na nie popatrzeć na straganie, podotykać i pozachwycać się. To coś, to koniecznie musiało być coś, co Adeli sprawi radość. A co Adeli sprawia radość – zapytacie? No jak to co? – nici, tkaniny lub inne maszynowe czy też krawieckie „przydasie”. Jak się okazało, nie jest to wcale takie proste jakby się mogło wydawać. Jednak tego dnia….
 
Za murami starego miasta, wśród zabytkowych kamienic, kościołów, pomników, pomiędzy dwoma uroczymi kafejkami me oczy wypatrzyły sklep. Z zewnątrz niewielki, zupełnie nie rzucający się w oczy.
A wewnątrz – tkaniny. Dużo tkanin. Bardzo dużo tkanin. Głównie dekoracyjnych. Zasłonowych, obiciowych.


Wśród nich wypatrzyłam kilka, które stały się moje. Będą z nich poduszki. Z innych sukieneczki dla córeczki i może jeszcze starczy na jakieś małe, domowe „przydaśki”. 

Jeszcze nigdy nie czułam takiej ekscytacji kupując pamiątki. Pamiątki z wakacji…




P.S. Już jutro mija termin zgłoszeń do konkursu. Jeżeli jest jeszcze ktoś chętny i chciałby zostać testerem kulki silikonowej – zapraszam do zapoznania się z wpisem tutaj. Czekam na Wasze zgłoszenia. 

A ja niedługo wracam i zamierzam dużo szyć...






 

17 komentarzy:

  1. Muszelka, kamyk, magnes na lodówkę, pierścionek z oczkiem - bardzo przyjemne , ale tkaniny mają dodatkowy walor suweniru praktycznego :)
    Takich pamiątek sama bym sobie życzyła, ale tym razem przywiozę sobie i bliskim coś bardziej przyziemnego: może oliwki, oliwę, mydło oliwkowe? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, też przywożę z wakacji tkaniny :D Każdy ma swoje dziwactwa, my akurat mamy takie. Ale w tym roku na jakiekolwiek pamiątki oprócz zdjęć się nie zanosi, bo obieramy kierunek Norwegia, czyli nasz portfel by pewnie tego nie wytrzymał :) Pięknie masz na tych wakacjach! Zazdroszczę i życzę miłej reszty wypoczynku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Norwegii tak drogo czy tak mało tkanin do wyboru? Tu, gdzie byłam tkanin jak na lekarstwo a cenowo...hm....tak sobie:)

      Usuń
  3. No i świetnie :) podwójna radość j pamiątki wybrane i jeszcze sobie coś z nich uszyjesz :)
    Udanego wypoczynku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie rozpoczęłam szycie na tkaninach wakacyjnych:)

      Usuń
  4. Z każdej wycieczki czy wakacji ja zawsze przywożę pocztówki:-) , a co do tkanin to oznajmiłam światu i mojemu mężczyźnie:-), że zamiast kolejnej pary kolczyków albo innych rzeczy które kobietę z założenia powinny ucieszyć, zdecydowanie wolę w prezentach dostawać tkaniny :-) z tych zawsze się ucieszę i zawsze będą trafione:-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocztówki też uwielbiam - zostało mi to chyba z dzieciństwa:) Zawsze jakieś przywożę pod pretekstem, że "dla dzieci na pamiątkę":) Tak, tkanina na prezent to jest to:)

      Usuń
  5. Też zamierzam sobie przywieźć podobne pamiątki z wakacji :D Pamiątka, która stoi bezsensownie i się kurzy jest do niczego (dosłownie) :) Pamiątka, którą można założyć - to jest to! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale sobie wspaniałe pamiątki zakupiłaś!!!!!!
    i takie skarby odkryłaś na wakacjach :)))
    ja od jakiegoś czasu przywożę zawsze coś do urządzania naszego domu, a to lampę, a to szklanki ;p
    ale pięknych materiałów też bym sobie nie odmówiła ;)
    buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe, i ja jako dziecko całe kieszonkowe wydawałam na pamiątki dla innych. Stały, kurzyły się...zdecydowanie Twoja pamiątka jest lepszym pomysłem! Gratuluję udanych zakupów :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie pamiątki są najlepsze! Ja nawet z Maroka potrafię przytaszczyć wełnę i nici jedwabne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To będą pamiątki na bardzo długo:) ja na wakacjach często poluje na rzeczy z sh (tam, gdzie do niedawna jeździłam nie było sklepu z tkaninami) i później, gdy nad nimi pracuje przypomina mi się czas wakacji:) Typowych pamiątek ostatnio nie kupuje prawie wcale, może góra jedną, ale za to konkretna.

    OdpowiedzUsuń
  10. od kiedy tylko pamiętam z każdej, choćby "najbliższej" podróży przywoziłam do domu ukryty w kieszeni kamyk, wysuszony kwiatek czy muszelkę, bo w nich zaklęte są nasze wspomnienia związane własnie z tym miejscem i ze spotkanymi ludźmi, chyba w tym drobiazgiem chcemy mieć stały kontakt z tym co udało nam się przeżyć, doświadczyć, od lat z ewentualnych podróży przywożę sobie naparstek, mam ich już całkiem sporą kolekcję, z którą jestem niezwykle emocjonalnie związana,dziś gdy nie bardzo mogę podróżować, gdy spoglądam na te maleństwa przypominają mi się fajne chwile
    Twoje skarby przywiezione z podróży są niesamowite, teraz tylko czekać na efekty pracy z materią :)

    OdpowiedzUsuń

Zaangażowałam się w 100% tworząc ten post. Teraz czas na Ciebie, bo przecież wspólnie tworzymy ten blog, choć ja nim administruję. Będzie mi niezwykle miło, jeżeli:

a) zostawisz komentarz pod wpisem - każde Twoje słowo to dla mnie cenna wskazówka i sygnał, że jesteś ze mną
b) polubisz mój profil na FB - dzięki temu będziemy w ciągłym kontakcie
c) możesz mnie śledzić na Instagram i Pinterest, gdzie oprócz szyciowych tematów pokazuję troszkę mego prywatnego życia, ale uprzedzam - nie robię tego zbyt często (brak odpowiedniej ilości czasu)

Jeżeli ten wpis uważasz za cenny, podziel się nim proszę ze znajomym, udostępnij na swoim profilu w mediach społecznościowych.

TOP